Chociaż VR może być naprawdę świetnym narzędziem terapeutycznym i dostarczać dużo radości, to część osób ma nieprzyjemne doświadczenia związane z przebywaniem w wirtualnym środowisku. Przyczyną tego może być albo niewłaściwie dobrana aplikacja, która sama w sobie budzi u danego użytkownika frustrację, albo nieprzyjemne dolegliwości, które się pojawiają w trakcie sesji VR. W dzisiejszym wpisie zajmę się tym drugim przypadkiem – chorobą symulatorową – i przedstawię zadziwiający sposób na zmniejszenie jej objawów.
Czym jest choroba symulatorowa?
Choroba symulatorowa związana jest z objawami, które pojawiają się po kilku minutach przebywania w wirtualnej rzeczywistości. Może powodować nudności, bóle głowy i zawroty głowy, potliwość i dezorientację. Nasilenie objawów różni się znacznie w zależności od osoby, więc nie każdy będzie miał z tym doświadczenie. Często jest porównywana do choroby lokomocyjnej, ale o ile w przypadku VRu możemy ściągnąć okulary i przerwać rozgrywkę, o tyle w przypadku długich podróży trudno jest wysiąść z pojazdu, przewietrzyć się i odpocząć. Jednak objawy w obu przypadkach są bardzo podobne, niewykluczone też że przyczyna obu dolegliwości będzie taka sama.
Przyczyna? Konflikt sensoryczny
Choroba symulatorowa jest wciąż badana, ale badacze często wskazują na konflikt sensoryczny jako główną przyczynę pojawiających się dolegliwości. Teoria ta mówi, że dysonans pomiędzy tym, co widzą Twoje oczy na ekranie, a tym, jaki ruch odczuwa Twoje ciało, może prowadzić do dezorientacji i uczucia mdłości. Co to znaczy? Powiedzmy, że jedziesz wirtualną kolejką górską. Kiedy pniesz się w górę pierwszego dużego wzniesienia, twoje oczy zarejestrują zmianę wysokości, ale twój układ przedsionkowy – rurki z płynem w naszych uszach, które pomagają nam ocenić naszą pozycję w świecie – pozostanie niezmieniony.
Nasze ciała tego nie lubią – mówi David Whittinghill, badacz na Wydziale Technologii Grafiki Komputerowej Uniwersytetu Purdue.
W poszukiwaniu rozwiązań
I tu pojawia się pytanie: jak temu zaradzić?
Whittinghill i jego współpracownicy twierdzą, że stały punkt odniesienia widziany na ekranie okularów VR może zmniejszać uczucie choroby symulatorowej. Tak samo jak się to dzieje w przypadku choroby lokomocyjnej, gdzie osoba wpatruje się w deskę rozdzielczą lub klamkę drzwi samochodu, by nie odczuwać nieprzyjemnych objawów podróży. Idąc tym tokiem rozumowania badacze wpadli na pomysł, by użyć… wirtualnego nosa (!) jako naturalnego punktu odniesienia.
Teoria a praktyka
I chociaż wizja wirtualnego nosa jako skutecznego sposobu na pozbycie się objawów wydaje się obiecująca, to wyniki badań nie są już tak optymistyczne. Wirtualny nos wydłuża czas sesji w VR, ale tylko o 2,2 sekundy w przypadku dynamicznej jazdy kolejką górską, co może wynikać z małej próby lub błędu pomiaru. Co więcej, badacze używali starszej generacji sprzętu (Samsung Gear VR), który nie umożliwia złożonego śledzenia ruchu, a to samo w sobie sprawia, że objawy choroby symulatorowej mogą być nasilone.
Jak nie nos… to jak zmniejszyć chorobę symulatorową?
Na szczęście istnieją inne sposoby na złagodzenie objawów choroby symulatorowej, które jako użytkownicy możemy sami zastosować. Oto kilka wskazówek, które mogą Ci pomóc.
Stopniowo wydłużaj sesje VR
Pierwszą rzeczą do zrobienia jest skrócenie czasu sesji wirtualnej rzeczywistości. Badania pokazują, że nasilenie choroby symulatorowej wzrasta wraz z upływem czasu. Dlatego też zacznij sesję od 5 minut i stopniowo ją wydłużaj. Twój mózg będzie miał możliwość przystosowania się do VRu.
Zacznij od statycznych aplikacji
Wybierając swoją pierwszą aplikację, warto wybrać tę, która nie zawiera w sobie dużo dynamicznie zmieniających się elementów. Przejażdżka roller coasterem nie jest najlepszym pomysłem na pierwszą przygodę. Dla Twojego mózgu może być to za duży szok i przez to objawy choroby symulatorowej mogą być bardziej dotkliwe.
Zadbaj o odpowiedni sprzęt
Może to się wydawać oczywiste, ale przestarzały sprzęt może powodować nasilenie choroby symulatorowej. Kiepska jakość obrazu, duże opóźnienie i niska częstotliwość odświeżania sprawiają, że mózg dostaje sprzeczne informacje o rzeczywistym ruchu i ruchu na ekranie, a to p. jeśli osoba odwraca głowę, ale obraz w środowisku wirtualnym nie porusza się wystarczająco szybko w zależności od ruchu głowy, mogą wystąpić nudności. Dlatego kupując zestaw VR zwracaj uwagę na jego parametry – dobry jakościowo sprzęt, taki jak np. Oculus Quest 2, na którym pracujemy – niweluje ryzyko choroby symulatorowej.
Odpowiednio dopasuj gogle VR
Dla komfortu korzystania z VR-u ważne jest również prawidłowe skonfigurowanie zestawu słuchawkowego. Gogle mają być dopasowane do twojej głowy pasuje wygodnie i że prawidłowo ustawiłeś odległość oczu między soczewkami. Twoim celem jest zmniejszenie obciążenia mózgu. Prawidłowe dopasowanie zestawu słuchawkowego i ustawień umożliwia jak najmniejsze poruszanie oczami, co zapobiega zawrotom i bólom głowy w wirtualnym świecie.
Jeśli podobał się artykuł, skomentuj i podziel się, co o tym myślisz.
Wojciech Kreft
Źródła:
Min, B. C., Chung, S. C., Min, Y. K., and Sakamoto, K. (2004). Psychophysiological evaluation of simulator sickness evoked by a graphic simulator. Appl. Ergon. 35, 549–556. doi: 10.1016/j.apergo.2004.06.002
https://www.wired.com/2015/04/reduce-vr-sickness-just-add-virtual-nose/?fbclid=IwAR2JeGXGg4YXSTUg0n6fL2cAdU_NF49cZdc9Ca02_zxNNSq-Zq3CakCnFXU