Są takie chwile, kiedy terapeuta czy pedagog po prostu nie może powstrzymać radości. Na myśl o nich uśmiech sam pojawia się na ustach. I wiara w to, że nasza praca ma sens. O jednym z takich momentów napisała do mnie Judyta, terapeutka VR jednej z placówek pedagogiczno-psychologicznych, i za jej zgodą publikuję jej relację.
Historia Yevy*
W ostatnim czasie do naszej placówki przyszła nowa dziewczynka. Ukrainka po traumie związanej z wojną. Dziewczynka ma na imię Yeva i ma 5 lat, jest u nas w grupie zerówkowej. Obecnie znajduje się pod opieką babci, ponieważ tata walczy na froncie, a mama ciężko choruje. Na szczęście mamy z nią dobry kontakt. Dużo rozumie po polsku i stara się, jak może, by wnuczka miała wszystko, czego potrzebuje.
Prawdziwa iskierka
Po wywiadzie z opiekunem wiemy, że wcześniej Yeva była bardzo pogodnym dzieckiem, pełnym pasji i zaangażowania. Lubiła śpiewać, występowała w konkursach wokalnych i recytatorskich. Była ciekawa świata, ufała ludziom, nie bała się kontaktów z nowo napotkanymi osobami. Chętnie bawiła się z innymi dziećmi, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Trauma wojny
W trakcie wojny jednak dużo się zmieniło. Rodzina długo zwlekała z ucieczką. Ciągłe walki, bomby, alarmy, a do tego choroba matki sprawiły, że dziewczynka zamknęła się w sobie. Praktycznie przestała mówić, odizolowała się od świata. Unika innych dzieci, nie chce się bawić. Stała się apatyczna i przygaszona. Do tego doszła fobia. Yeva nie pozwala się czesać, dotykać swoich włosów, nawet ich umyć. Na każdy kontakt reaguje agresją.
Bezradność
Babcia nie wiedziała już co robić. “Jak przekonać Yevę, że mycie włosów to nic złego? Jak mam wspierać moją wnuczkę? Serce mi się kroi, jak widzę, że cierpi.” Z takimi słowami przyszła do nas. Yeva jest obecnie pod opieką różnych specjalistów. Uczęszcza na różne terapie (terapia pedagogiczna, terapia ręki, terapia VR, logopedia). Po około miesiąca przebywania w placówce są widoczne postępy. Na ten moment zaczyna się powolutku z nami komunikować, bacznie obserwuje dzieci, ciekawi ja co robią i jak się bawią. Wciąż jednak pozostaje problem jej fobii.
Ku zmianie z VRem
VR zaczęłam wprowadzać bardzo powoli ze względu na fobie. Dłuższy czas przychodziła do mnie na terapię pedagogiczną i terapię ręki, więc miałyśmy możliwość poznania się. Yeva, początkowo nieufna, z czasem zaczęła reagować na moje słowa przy pomocy piktogramu. Gdy zauważyłam, że przestała się mnie obawiać, pokazałam jej gogle VR. Długo nie chciała ich założyć. Gdy się to w końcu udało, zaczęłam wprowadzać ją w ten magiczny świat.
Przełom
Zaczęłam od krótkich animacji typu Henry, Mały książę (YT), Bilby (YT) itp. następnie przeszłyśmy przez Bogo. Aż pewnego razu włączyłam jej Hairdresser Simulator, grę w której przeniosłyśmy się do salonu fryzjerskiego. Ku mojemu zdziwieniu, Yeva poczuła się w nim dobrze. Była ciekawa, co się znajduje w salonie, jakich kosmetyków można użyć, do czego służą dane akcesoria. Dziewczynka tam sama mogła czesać klientów, farbować im włosy, przycinać końcówki… W pełni poczuć się fryzjerem. To samo później robiłyśmy na zajęciach. Dałam jej lalkę, którą czekaliśmy na zmianę. Raz ona, raz ja. Potem czesała mnie. A na końcu … pozwoliła się uczesać! Było to w ostatni piątek. Radość nieoceniona. Nie wiem czyja bardziej: moja, Yevy czy babci.
*Imię dziewczynki zostało zmienione
autorka: Judyta Furman, Terapeutka VR